Archiwum autora

7. Półmaraton Poznań. 06.04.2014   Leave a comment

Poznań półmaraton 06.04.2014 053

Wyścig na lajcie-czyli jak przejechać półmaraton na rolkach bez większych przygotowań. Przyznaję szczerze, że moje przygotowanie do tego sezonu było tej zimy żadne. Kiedy na pod koniec lutego moje życie ustabilizowało się nieco, uświadomiłem sobie, że formy w tym sezonie nie będzie.

W niedzielę rano wpadają Redan i Szmytek i na jakieś pół godzinki przed startem wyruszamy w rejon startu koło poznańskiej Malty. Chłopaki podekscytowani snują plany kto, z kim, jak i kiedy. JA po prostu mam zamiar przejechać się legalnie po ulicach poznania i dobrze się bawić. żadnych ambitnych celów. Może uda mi się nie zmarudzić za bardzo powyżej godziny. Na starcie lekko rozgrzany dojazdem po ulicy Baraniaka słyszę że ktoś mnie woła. Rozglądam się wkoło. Widzę kto lecz nie rozpoznaje od razu. Po chwili gadam już z Krzyśkiem S. z Puszczykowa i jego rodzinką o tym co słychać w starym miasteczku i o czym ludziska gadają. Bryluję jeszcze chwilkę pomiędzy innymi uczestnikami biegu i po chwili startujemy. Ruszam bardzo spokojnie i przez pierwszych kilkaset metrów ucinam sobie pogawędkę z CrazyPete. Rozstajemy się szybko ponieważ nie wytrzymuję lajtowego tempa Piotra i dalej zahaczam się to do jednej to do drugiej grupki rolkarzy starając się nie zmęczyć za bardzo. Daję zmianę od czasu do czasu i tak w dość spokojnym rytmie jedziemy sobie do przodu. Na Kurlandzkiej spotykam Anię z  Gdyni i “wciągam” ją niemalże na siłę za siebie. Trzeba pomagać znajomkom z pomorza. Gdy wpadamy w ulice Piłsudskiego przyspieszam lekko i podganiam do dwójki jadących przede mną. Spokojnym tempem jedziemy Zamenhofa. Na pagórkach Hetmańskiej na mostach odczuwam lekko braki treningów lecz staram się nie wypaść z grupki w której jadę. Po zjeździe na ulicy Wspólnej zbijamy się znowu w grupkę i doganiamy Anię która odskoczyła nieco. Znów wciągam ja do grupy. Gadamy chwilę i gdy tempo nieco spada przejmuję inicjatywę proszę Anię żeby nie wychodziła na zmiany to nieco odpocznie. Wołam do chłopaków żeby jechali po krótkich 3 minutowych zmianach i w ten sposób śmigamy dość żwawo Drogą Dębińską aż do końca Garbar. Za skrętem w Mostową Nikt już nie chce wyjść na zmianę więc ciągnę grupkę spokojnie dalej. Jakichś dwóch kolesi wyrywa z tyłu kolejki i gna do przodu.

Poznań półmaraton 06.04.2014 045 NA Kórnickiej na moście mam dość. Zjeżdżam lekko na bok i na siłę wbijam się się do tyłu mojej dość już licznej grupki. Na Baraniaka wszyscy wyrywają mocnie do przodu ale jest pod górkę i nie udaje im się odjechać za daleko. Na metę wjeżdżam z czasem 50:16. Kurczę nie źle ja na tak przebomblowaną zimę. Chyba dało o sobie znać doświadczenie i technika. Odbieram medal, odszukuje Danusię która czekała na mnie przy barierkach i po chwili rozmów ze znajomymi dziękuję wszystkim za wspólna jazdę i wracamy do domu wzdłuż Baraniaka dopingując biegnących jeszcze zawodników. Świetny dzień, wspaniała pogoda i rewelacyjne samopoczucie sprawiły że czuje się nadzwyczaj dobrze. Idzie wiosna…  nie tylko w przyrodzie…

 

Fresh

Poznań półmaraton 06.04.2014 048

Posted 6 kwietnia 2014 by freshmtb in Wyścigi

Tagged with ,

Weekendowo–spacerowo   Leave a comment

DSC_0088

Kolejny weekend cieplutki, aż się prosiło o spacerek. Pomijając perypetie ostatniego półrocza, jest dobrze. Forma kiepska i w tym roku będzie bardzo lajtowo, lecz powolutku, powolutku staję na nogi. Dwa cieplutkie dni i dwa spacerki. Rowerowo i rolkowo.

DSC_0087

DSC_0090

wycieczka wycieczka2

 

pozdr

 

Fresh

Posted 9 marca 2014 by freshmtb in Zdrowie i kondycja/ rekreacja

Tagged with ,

Moje Bieszczady -Podsumowanie ostatnich wypraw 2010-2013. fotorelacja   Leave a comment

    

Posted 18 września 2013 by freshmtb in Podróże

Tagged with ,

Bieszczady 2013 cz. 7 …ostatnia   Leave a comment

bieszczady 2013 cz 4 225

Noc jest ciepła i rankiem o dziwo stwierdzam, ze poszycie namiotu jest całkiem suche. Lekki wiejący tej nocy wietrzyk osuszył osiadająca rosę. Wstaje kilka minut przed siódmą i pełen nadziei na dobry słoneczny dzień budzę Pasię. Ponieważ ranek jest aż tak dobrze zapowiadający się , postanawiamy zmodyfikować pierwotne plany, które przewidywały lajtowy dzień w Wołosatem. Zaatakujemy Halicz i Tarnicę z Wołosatego. Podjeżdżamy pod Hotelik Pod Tarnicą  i ZOONK…. Zamknięte. Hotelik w likwidacji… Na parkingu dowiaduję się że ma być zrównany z ziemia bo się już rozlatywał. Szkoda, bo w tej sytuacji nie mamy gdzie spać… Ruszamy wąską “asfaltówką” w kierunku przełęczy Bukowskiej (1110 m.n.p.m.). W połowie podejścia wyprzedzamy trójkę turystów w tym (jak się później okazało 4 letnią) Olę, która dzielnie maszerowała w kierunku przełęczy Bukowskiej. Na przełęczy doganiamy również grupę turystów, która gnała przed nami ostro do przodu. Pod wiatką odpoczywamy chwilę, czekając aż hałaśliwa zgraja pójdzie dalej. Siedząc tak chwilę w ciszy, postanawiamy wspinać się dalej. Już po kilkudziesięciu metrach naszym oczom objawiają się przepiękne widoki, które towarzyszyć nam będą jeszcze przez kilka godzin.bieszczady 2013 cz 4 224 Przepiękna Płonina Bukowska rozpościerająca się częściowo na granicy Polsko-Ukraińskiej. Wchodzimy na Rozsypaniec (1280 m.n.p.m.) i Halicz (1333 m.n.p.m), na którym łapiemy chwilę oddechu i podziwiamy przepiękne widoki. Wieje silny. porywisty, zimny wiatr. Ruszamy dalej w drogę, by pod Kopą Bukowską Spocząć w bujnych trawach połoniny i odpocząć przed dalszą drogą. W tym czasie po raz kolejny wyprzedza nas cztero letnia Ola z rodzicami. Tupie na ciągle podskakujących nóżkach z uśmiechem na twarzy. Leżąc tak prawie godzinę w trawce ładujemy nasze “akumulatorki”. Ruszamy dalej stokówką, pod Kopą Bukowską, do Przełęczy Goprowskiej. Na jednej ze skałek pod Kopą Bukowską, zauważamy małe zgromadzenie, przy małym krzyżu – pewnie upamiętniającym czyjąś śmierć. Podchodzimy bliżej, pstrykam parę fotek i pozostawiamy modlących się w spokoju. przed samą Przełęczą Goprowską, doganiamy małą Olę z rodzicami, która cięgle wesoło tupie naprzód. Szybko wspinamy się na Przełęcz pod Tarnicą i rozpoczynamy zejście w kierunku Wołosatego, chroniąc się przed porywistym wiatrem. W kilkanaście minut docieramy do wiatki BdPN i urządzamy planowany postój na obiadek. I znów hałastra rozwrzeszczanych bachorów zakłóca nasz odpoczynek. Wcinamy liofilizowany, mięsny kociołek i odpoczywamy prawie godzinkę. W między czasie znów przegania nas cztero letnia Ola z Okocimia, wraz z rodzicami. Niesamowite ile energii drzemie w tym małym ciałku… Do Wołosatego docieramy nieco po 17. postanawiamy wrócić do Smolnika, aby tam zakończyć naszą Bieszczadzką przygodę. Prognozy meteorologiczne, na następny dzień nie są korzystne, zatem wydaje się to być najlepszą z opcji. W Smolniku zakładamy obóz i po dwudziestej jesteśmy już w  w śpiworkach, wpadając w objęcia Morfeusza.

bieszczady 2013 cz 4 233bieszczady 2013 cz 4 234bieszczady 2013 cz 4 236bieszczady 2013 cz 4 240bieszczady 2013 cz 4 244ukryte

 

To właściwie koniec naszej Bieszczadzkiej przygody. Następny dzień chronimy się przed deszczem w Zagrodowej Pijalni, obrabiając zdjęcia i pisząc relacje na bloga. We wtorek wychodzi słoneczko. suszymy namioty i sprzęt obozowy i pakujemy się do wyjazdu. Upajamy się ciszą i spokojem, gdyż wszyscy goście Zagrody dawno już wyjechali. Teraz Smolnik jest taki, jaki pamiętam z ostatnich lat. Następnego dnia planujemy ruszyć w drogę, zatrzymując się na jeden dzień w Krakowie.

the End

 

Fresh

Posted 25 sierpnia 2013 by freshmtb in Podróże

Tagged with ,

Bieszczady 2013 cz. 6   Leave a comment

bieszczady 2013 cz 4 143

bieszczady 2013 cz 4 178W nocy wieje silny wiatr. Mamy nadzieje że rozgoni gromadzące się wieczorem nad naszym namiotem chmury. Rano jednak pogoda nie zapowiada się ciekawie. Niska podstawa chmur uniemożliwi nam podziwianie widoków, jednak wytrwale szykujemy się do wędrówki. Przed dziesiątą czekamy już na busik w kierunku przełęczy.  Tym razem wspinamy się w kierunku Małej Rawki ( 1272m.n.p.m.). Szybko docieramy do Schroniska Pod Małą Rawką Gdzie spotykamy poznanego kilka dni wcześniej rowerzystę podziwiającego uroki Bieszczadów z siodełka rowerowego. Znów wspinaczka i znów odpłacona wspaniałymi widokami. Na szczycie strasznie wieje, lecz widoki wynagradzają bieszczady 2013 cz 4 153nam to z nawiązką. Dalej wędrujemy w porywistym wietrze, który jakby chciał nas zdmuchnąć ze ścieżki. Dwa lata wcześniej szliśmy tedy w deszczu, zatem teraz i tak jest o niebo lepiej. Z Wielkiej Rawki (1304 m.n.p.m.), nie zatrzymując się schodzimy stromo w dół. Mijamy spora liczbę turystów wspinających się mozolnie w trampach pod górę. Szkoda, Ze Bieszczady są dziś dostępne dla takich ludzi, robi się z nich park zabaw dla dzieci albo molo w Sopocie, a chyba nie o to chodzi… Komercja spotykana na każdym kroku wija się powoli w ten najdzikszy jak dotąd zakątek naszej Ojczyzny. A szkoda… W wiatce BdPN urządzamy sobie naszym zwyczajem popas. Stąd już małe półtorej godzinki do namiotu. Cisze zakłóca nam stado “bachorów” które dopiero na moje wyraźne życzenie uspokaja się na tyle że da się spokojnie myśleć. Odpoczywamy dopiero po ich odejściu i uciekamy widząc kolejną szarańczę zmierzającą w naszym kierunku… MASAKRA…  Szybko docieramy do asfaltu i po krótkim marszu jesteśmy na polu namiotowym.

bieszczady 2013 cz 4 184 bieszczady 2013 cz 4 175

Do wieczora czas płynie standardowo, spacerujemy po Ustrzykach, grillek, gitarka i nyny…

cdn…

 

Fresh

Posted 24 sierpnia 2013 by freshmtb in Podróże

Tagged with ,

Bieszczady 2013 cz. 5   Leave a comment

bieszczady 2013 cz 4 017

Ranek wita nas nieśmiałym słoneczkiem. Wedle prognoz jednak dzień ma być ciepły i słoneczny. Pakujemy manele i ruszamy ku nowej przygodzie w kierunku Ustrzyk Górnych. Plan zakładał spanie w Wołosatym jednak  idąc za radą Krzyśka, naszego gospodarza, postanawiamy zakotwiczyć w Ustrzykach i stamtąd ruszyć w góry. Kilka minut po dziesiątej meldujemy się na polu namiotowym i rozbijamy namiot w wybranym przez nas miejscu. Szykujemy plecaki na jednodniową wyprawę i kilka minut po jedenastej docieramy na przystanek autobusowy z nadzieją złapania busika w kierunku Przełęczy Wyżniańskiej. Pół godziny przed południem ruszamy szlakiem z Przełęczy Wygnańskiej w kierunku Połoniny Caryńskiej na wysokość ok 1200 m.n.p.m. W  dobrych humorach wspinamy się stroma ścieżką. Szybko docieramy do granicy lasu i tu urządzamy sobie mały postój. Pstrykamy kilka fotek i ruszamy dalej ciągle robiąc jakieś fotki. Coś się z tego wybierze… Szybko docieramy do skrzyżowania zielonego (podejściowego) szlaku z czerwonym  (europejskim długodystansowym szlakiem pieszym E-8). Tu zalegamy w bujnej trawce zakładamy kurteczki ponieważ wieje dość zimny wiaterek i podziwiamy widoczki.

bieszczady 2013 cz 4 038

bieszczady 2013 cz 4 028  bieszczady 2013 cz 4 092

Leżymy tak w trawce dobre półtorej godzinki, ładując akumulatory. Ruszamy dalej szlakiem przez Połoninę i dalej czerwonym w kierunku Ustrzyk, ciągle  podziwiając przepiękne krajobrazy.

bieszczady 2013 cz 4 072

Do namiotu docieramy jeszcze przed godzina szesnastą. Dalej czas płynie po bieszczadzku jak zwykle. Jemy obiadek, zwiedzamy strumyczek Wołosaty, potem grillek gitarka i robi się późno.  Jutro kolejny dzień na pewno będzie fajnie.

bieszczady 2013 cz 4 096bieszczady 2013 cz 4 106  bieszczady 2013 cz 4 118

cdn…

 

Fresh

Posted 23 sierpnia 2013 by freshmtb in Bez kategorii

Tagged with ,

Bieszczady 2013 cz. 4   Leave a comment

Bieszczady 2013 cz 3 060_s

Bieszczady 2013 cz 3 062_sW nocy huczy i dmucha, jednak burza poszła gdzieś bokiem i na straszeniu się skończyło. Nad ranem jednak mży deszcz i strasznie dmucha. Przy śniadanku decydujemy się spędzić nieco czasu nad Soliną. Po drodze odwiedzamy “sine wiry”. Ciągle pada. Gdy docieramy nad Solinę pogoda nieco się poprawia i mamy nadzieje spokojnie pospacerować.  Generalnie lajcik. Łazimy po zaporze i gdyby nie nagła ulewa która zmusza nas do schowania się pod jakiś daszek to było by całkiem fajnie. Wracamy na obiad do Smolnika i do wieczora nudy. Gramy w kości w knajpie, obrabiamy zdjęcia, jakoś leci.

 

Bieszczady 2013 cz 3 011

 

W nocy przestaje padać. Nawet wiatr się uspokaja. Budzę się koło szóstej i wyłażę z namiotu aby sprawdzić co się dzieje i jakie są nadzieje na lepszy dzień. Jest dość ciepło. Wyciągam leżak i pakuje się w śpiworek. Momentami nawet zaczyna nieśmiało wychodzić słoneczko. Koło ósmej Pasia gramoli się z namiotu i szykujemy śniadanie. Postanawiamy pokręcić się znów nieco po okolicy i dopiero jutro ruszyć w góry jak nieco przeschną. Pogoda poprawia się na tyle że coraz częściej można się ogrzać w promieniach słońca, a chmurki już nie wyglądają tak złowieszczo. Odwiedzamy schronisko nad Smolnikiem i robimy parę krajobrazowych fotek. Obiadek w Zagrodzie, poobiednia drzemka w śpiworku na słoneczku, później obróbko fotek i wieczorem grillek. Jutro ruszamy dalej.

 

Bieszczady 2013 cz 3 022

cdn…

 

Fresh

Posted 22 sierpnia 2013 by freshmtb in Podróże

Tagged with , ,

Bieszczady 2013 cz. 3   Leave a comment

Bieszczady 2013 2 021

Rano przed piątą budzą mnie ciężkie samochody przejeżdżające szosą. Próbuje dospać ale hałas jest taki, że do siódmej tylko się męczę. Słoneczko już przygrzewa gdy pijemy kawkę i planujemy dzień. Postanawiamy wybrać się lajcikowo “wkoło komina”. Odwiedzamy więc schronisko na końcu świata, chwilę tam rozmawiamy z gospodarzem i wdrapujemy się na pobliska górkę podziwiać widoki. Fajnie było by rozbić tu namiot, ale to może następnym razem. Ruszamy dalej przez łąkę w dół, w kierunku gdzie powinien być szlak wojaka Szwejka. Pakujemy się po drodze w małe bagienko w miejscu gdzie powinien być strumień. Na szczęście tereny te niezbyt rosił ostatnio deszczyk i większość strumieni jest całkiem lub prawie całkiem sucha. Leniwie spacerujemy po pagórkach biesiadując na szczycie jednego z nich. Schodzimy do Łupkowa gdzie kupujemy wodę i ruszamy do Smolnika. Słońce przygrzewa niemiłosiernie. Do wieczora chowamy się w cieniu. Zbiera się na burzę…

Bieszczady 2013 2 024Bieszczady 2013 2 027Bieszczady 2013 2 028Bieszczady 2013 2 033Bieszczady 2013 2 039

Bieszczady 2013 2 023

cdn

 

Fresh

Posted 20 sierpnia 2013 by freshmtb in Podróże

Tagged with ,

Bieszczady 2013 cz. 2   Leave a comment

bieszczady 2013 1 124

 

 

Kolejny ranek budzi nas słoneczkiem. rozprostowujemy obolałe członki i przy śniadanku planujemy jak lekko i przyjemnie spędzić ten wspaniale zapowiadający się dzień. Nieco po dziesiątej postanawiamy rozprostować nieco kości i ruszamy w kierunku Łupkowa, zatrzymując się po drodze na przydrożnej polance. Gadulimy, leżymy, pstrykamy fotki i czas leniwie posuwa się do przodu. Wracamy dobrze po czternastej i do wieczora laba w obozowisku. Spacerkiem po strumieniu odwiedzamy pobliski sklepik, uzupełniając zapasy. Noc mija spokojnie.

 

 

bieszczady 2013 1 105_s  bieszczady 2013 1 166

bieszczady 2013 1 171  bieszczady 2013 1 109

 

cdn.

 

Fresh

Posted 19 sierpnia 2013 by freshmtb in Podróże

Tagged with ,

Bieszczady 2013 cz. 1   Leave a comment

bieszczady 2013 1 023

Wreszcie nadszedł długo oczekiwany czas urlopu. Planowana podróż w Bieszczady zaczyna się realizować. Plany są wielkie, jednak co przyniesie życie, czas pokaże. Wyjeżdżamy z Pasią w czwartek rano i gnamy na południowy wschód zostawiając za sobą Wrocław, Katowice, Kraków, Tarnów…. Nieco po szesnastej meldujemy się w Smolniku i rozbijamy obozowisko. Poznajemy rodzinkę jeży, które zamieszkały pod podłogą “Zagrody”.  Wieczór upływa miło przy muzyczce i wódeczce. Nadrabiamy zaległości w informacjach bieszczadzkiego świata.

bieszczady 2013 1 002  bieszczady 2013 1 028

bieszczady 2013 1 030Ranek następnego dnia głowa, aż huczy od nadmiaru informacji i przelanego przez nią trunku. odpoczywamy i snujemy się trochę po okolicy… Wieczorkiem zbieramy drewno na ognisko, i rozpalamy tuż przed zachodem słońca. Gitarka, śpiewy i odrobina piwka skutecznie uprzyjemniają ten chłodny wieczór… Spotykam dwie dziewczyny które poznałem kiedyś goszcząc w “Zagrodzie” pod koniec  września. Będzie ze cztery lata temu. Noc nieco cieplejsza od poprzedniej ,jednak jestem pełen obaw jak damy rade w tak zimne noce na szlaku…

Wstajemy koło siódmej i pakujemy manele ustalając ostatecznie, co zabrać i gdzie idziemy. Krótko przed dziewiątą rozpoczynamy nasza podróż wyruszając w kierunku Mikowa. Ciężko się idzie z pełnymi plecakami. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego ciężaru, ale co tam… Nieraz już było ciężko i daliśmy radę. W połowie drogi do Mikowa zatrzymuje się obok nas mały opel i uśmiechnięta w środku “gębusia” pyta dokąd idziemy i skąd jesteśmy. Stały mieszkaniec Mikowa do którego właśnie zmierzamy postanawia ulżyć nam w naszej wędrówce pomimo naszych oporów i zawozi nas aż do nowego wypału nad Mikowem. Po drodze okazuje się że ma wielki sentyment do poznaniaków z którymi pracował w Austrii przy wyrębie drew i chwali sobie ich solidność i koleżeńskość. Wysiadamy i skonstatowani wczesną godziną postanawiamy spędzić nadrobiony czas na kocyku w cieniu drzew. Po chwili ruszamy powoli w górę ku “Przełęczy Żebrak”. Ciężko nam się idzie jednak humory nas nie opuszczają i dobrze rozpoczęty dzień płynie sobie spokojnie w rytm naszych ciężkich kroków. Na przełęczy spotykamy “zielonych turystów wybierających się w “trampkach” i “białych spodenkach” na “Chryszczatą”. Wjechali na przełącz samochodami i zastanawiali się co dalej. Rozmawiamy chwile i wnioskuję, z rozmowy, że nie wiedzą po co właściwe tam idą. Odradzam im po chwili sugerując trakty z Duszatyna na jeziorka duszatyńskie. Przynajmniej zobaczą cos ładnego. Nieco za przełęczą korzystamy z miejsca w którym drwale zrobili sobie legowisko i odpoczywamy jakąś godzinkę leżąc i upajając się ciepłym dniem.  Schodzimy do Bazy Rabe , gdzie z daleka witają nas uśmiechnięte twarze bazowiczów wyczekujących nowych gości i zapraszających nas na ZUPĘ. Witamy się ze wszystkim i po chwili prezentacji wybieramy miejsce na nasze lokum. Rozbijamy namiocik i grzejemy się w promykach słoneczka. Gaworzymy z “tubylcami” smakując zupki ogórkowej bazowej roboty. Znamy już teren z poprzedniego roku, zatem bez tłumaczenia, gdzie jest toaleta, a gdzie “rapsodia” i zasięg gsm zadamawiamy się na dobre. Szybko nadchodzi wieczór. Przysiadamy się do ciepłego, wiecznie palącego się ogniska i gaworzymy o “starych Polakach”. Poznajemy historię powstania bazy w 1976 roku, od samego jej założyciela. “Łezka” do “łezki” i humorek rozwesela towarzystwo. Grzesiek Suliga ostatni z żyjących członków grupy “Toruń” umila nam czas swoją muzyką i opowieściami z przed lat. Gramy, śpiewamy, bawimy się przy ogniu.

bieszczady 2013 1 032bieszczady 2013 1 034bieszczady 2013 1 038bieszczady 2013 1 059bieszczady 2013 1 061bieszczady 2013 1 076bieszczady 2013 1 080bieszczady 2013 1 082bieszczady 2013 1 085

bieszczady 2013 1 087

Ranek budzi nas słoneczkiem o wpół do siódmej. Leniwie wstajemy i wygrzewamy ciałka na słoneczku po chłodnej nocy. Jemy śniadanko, toaleta w “niebiańskim strumieniu” i zwijamy nasz majdan. Krótko przed dziewiątą żegnamy nowo poznanych przyjaciół i wyruszamy w dalszą drogę. Schodzimy drogą z przełęczy w kierunku dawnej wsi Rabe i za mostkiem odbijamy na niebieski szlak rowerowy, prowadzący nas do wsi Kołonice, strasząc przez przypadek sarenkę. W pełni dobrego humoru wspinamy się coraz wyżej szeroką, kamienistą szutrówką. Odpoczywamy krótko na złożonych przy drodze palach drewna, po czym żwawo ruszamy dalej, przecinając strumień “Zenowaty” i dalej, aż do połączenia się z czarnym szlakiem wiodącym z przełęczy pod Jawornem. odpoczywamy organizując sobie drugie śniadanko nad strumieniem. Po małej godzince ruszamy dalej, drałując szosą przez Kołonice i Jabłonki, obok pomnika ku czci śmierci generała Świerczewskiego. Słoneczko mocno przygrzewa i daje się nam nieźle we znaki, gdy skręcamy boczną drogą prowadzącą obok szczytu Kiczera (725 m.n.p.m). Szlak biegnie dalej przez las stromo pod górę w kierunku Łopieninki (953 m.n.p.m). Jest bardzo gorąco, w połowie podejścia po przeoranej przez zrywkę drzew i przesuszonej na popiół, glinianej drodze mamy już dość i zlegamy w krzakach jeżyn, bez sił i ochoty na dalszą podróż. Wyprzedzają nas jacyś “trampkarze” z plecakami wielkości męskiego portfela. Po chwili mozolnie wspinamy się dalej drogą o podłożu konsystencji popiołu. Każdy kolejny krok w gorę boli coraz bardziej i wzbudza coraz większy tuman kurzu. Buty niegdyś w żywych kolorach, w tej chwili wyglądają szaro, buro i ponuro. Wchodzimy głębiej w las, który teraz daje więcej cienia. Jest ciągle bardzo stromo. Ślad GPS przestaje zgadzać się ze szlakiem wskazanym na mapie, jednak oznaczenia na drzewach są właściwe i drepczemy dalej do góry… do góry… do góry… Omijamy od północy Łopieninkę i dalej niezgodnie z mapą w kierunku Łopiennika (1069 m.n.p.m) jednak dalej zgodnie ze szlakiem na drzewach. Jest bardzo ciężko. Po kilkudziesięciu minutach marszu orientujemy się, że szlak również gdzieś zniknął z drzew. Kierujemy się dalej ścieżką na wschód, jednak nieco poniżej szczytu Łopiennik. Łączymy się ponownie z czarnym szlakiem poniżej szczytu i postanawiamy nie brnąć dalej do góry i rozpocząć schodzenie w kierunku Dołżycy. Nieco poniżej punktu widokowego, na polance biwakujemy, spożywając liofilizowane spaghetti bolognese.

bieszczady 2013 1 091 bieszczady 2013 1 090 

Po pysznym obiadku schodzimy dalej. Jesteśmy tak zmęczeni, że ledwo trzymamy się na nogach. Ciężkie plecaki przeważają nas to na prawo, to na lewo skutecznie spowalniając marsz. Pasię boli kostka, co jeszcze skuteczniej spowalnia naszą podróż, częstymi odpoczynkami i przystankami. Nie mamy już nawet siły podziwiać przepięknych widoków, przed samym zejściem do Dołżycy. Na dole spotyka nas niemiła niespodzianka. Pole namiotowe, na którym mieliśmy zamieszkać i knajpa okazują się nieczynne, zamknięte na cztery spusty. siedzimy chwilę przy drodze, zastanawiając się co dalej i postanawiamy ruszyć w kierunku Cisnej. Z mozołem zakładamy plecaki, jednak nogi już po pierwszym kilometrze odmawiają nam posłuszeństwa. Nie mamy siły iść dalej. Alarmowo dzwonię więc z komórki Pasi do Krzyśka (moja rozładowała się po drodze). Czekając na poboczu mija nas znajome auto, które po kilku metrach zatrzymuje się i cofa w naszym kierunku. Jeden z gości wczorajszego wieczoru w bazie rozpoznaje w nas wczorajszych towarzyszy biesiady i oferuje podwózkę, jednak nie w tym kierunku, w którym zmierzamy. Po chwili dociera do nas Krzysiek i zabiera nasze umęczone zwłoki do Smolnika. Zrzucamy toboły, muniu muniu, kompu kompu, kolacyjka, wypijam jeszcze chłodne piwko i przed dziesiątą ląduję w ciepłym śpiworku. Po chwili Pasia zalega obok. To był ciężki dzień.

cdn…

 

Fresh

Posted 19 sierpnia 2013 by freshmtb in Podróże

Tagged with , ,

Przesieka 30.05–02.06 cz 3.   Leave a comment

CAM00162

Rano budzi mnie deszcz. Wypijam kawę i czekam aż Pajęczak się obudzi. Wstajemy ospale i w milczeniu jemy śniadanie. Do godziny dwunastej każdy z nas zajmuje się sobą. Pisze trochę na blogu obrabiam zdjęcia i czas jakoś zlatuje. W południe postanawiamy jednak ruszyć tyłki i zrobić małą traskę w deszczu kończąc ja na piwku u Wesołego Misia. Całą drogę idziemy w deszczu robiąc od czasu do czasu jakieś foty i gadając i podziwiając piękno przyrody.

001Na drodze sudeckiej gubimy szlak. Powinno być zejście żółtego a nie możemy go znaleźć. W tym miejscu gdzie powinny być znaki jest aktualnie ścinka drzew i jest bardzo prawdopodobne że drwale ścięli drzewo na którym było oznakowanie szlaku. Suma sumarum znajdujemy w końcu właściwą ścieżkę i bez przeszkód docieramy do Wesołego Misia. Sporo ludzi tu dzisiaj gości. Pijemy piwko i zajadamy się przepysznymi pierogami. Prawdziwe domowe pierogi. Właścicielka mówi, że nauczyła się od babci. Siedzimy tam ponad godzinę i grzejemy przy piecu. Jest fajnie. Zakupy w sklepie i ucinamy sobie drzemkę w Cichym Dworku. Ciągle pada deszcz. Wieczorek pieczemy kiełbaski na grillu pod daszkiem i w sumie tak upływa nam ten nudny mokry dzień. Jutro powrót do domu. Wyjazd uważamy za w połowie udany.  Wrócimy tu jeszcze na rekonesans pozostałych tras. Mam już nawet pewien pomysł na przyszłość.

009

003 Przesieka 2013 2

 

end

 

Fresh

Przesieka 30.05–02.06 cz2   Leave a comment

CAM00151

Budzę się koło szóstej. Za oknem mgła gęsta jak mleko. Nie za fajnie – myślę. Ale co tam… Dobrze chociaż że nie pada. Dosypiamy jeszcze do ósmej i kawka, toaletka, śniadanko… Szykujemy się do drogi. W gęstej mgle wspinamy się krętą droga w górę Przesieki. Troszkę martwi mnie to, ze nie będzie nic widać z górskich widoków których już tak się stęskniłem. Na wysokości DW Kaliniec zaczyna padać deszcz. Zakładamy peleryny i sprawnie docieramy do wiatki przystanku autobusowego nieco powyżej Kalińca. Przeczekujemy największa ulewę i jak tylko nieco ustaje ruszamy dalej. Kierunek Przełęcz Karkonoska. Wspinamy się niebieskim szlakiem po asfaltówce podziwiając napisy pozostałe po jakim uphillu i piękno przydrożnej przyrody. Deszcz nieco się uspokaja, jednak przed samą przełęczą wchodzimy w gęstą chmurę. Siadamy przed schroniskiem Odrodzenie i warzymy sobie zupkę z paczki. Posilamy się i decydujemy jednak ogrzać nieco zziębnięte członki w ciepłej izbie schroniska popijając piwko.

Przesieka 010 Przesieka 029

Po upływie nieco ponad godzinki. Gotowi do dalszej drogi wychodzimy ze schroniska i naszym oczom ukazuje się przepiękny widok. Mgłą rozwiała się nieco i widać nawet majaczącą w oddali dolinkę.Ruszamy w dół. Najpierw niebieskim szlakiem by za chwilę skręcić w miejscu gdzie powinien być zielony szlak. jednak nie możemy odnaleźć żadnych śladów tego szlaku. Idziemy ładną stokówka i ani nam się myśli zawracać. Na jednym z drzewek zauważamy zamalowane oznaczenia szlaku. Hmmm… Pewnie szlak jest zlikwidowany. Pomimo iż jest to teren Parku Narodowego brniemy dalej widząc co kawałek ślady po zamalowanych oznaczeniach szlaku. Podłoże jest grząskie i co chwilkę przeprawiamy się przez małe strumyczki. Niezły test dla mojego obuwia – myślę sobie. Sytuacja nieco się komplikuje gdy oznaczenia starego szlaku przestają być widoczne i do niedawana całkiem wyraźna ścieżka gdzieś znika. Robi się coraz bardziej grząsko. Są momenty, że zapadam się w grzęzawisko powyżej kostki. Zatrzymujemy się i analizujemy sytuację. Nie ma sensu zawracać bo i tak nie odnajdziemy miejsca z którego wyszliśmy. Jesteśmy w środku grząskiego lasu i krzewów jagodowych. Nie ma sensu iść dalej w dół tym lasem ponieważ robi się coraz bardziej grząsko i niebezpiecznie. Jedyne wyjście to odbić nieco w lewo i starać się dotrzeć do szlaku który powinien być niedaleko nieco powyżej nas. Brniemy pod górę coraz rzadziej zapadając się w grzęzawisko. Krótkie odpoczynki na złapanie oddechu i znów wspinamy się po zboczu coraz wyżej. Wreszcie po prawie czterdziestominutowej wspinaczce w dali pomiędzy drzewami zauważam kolorowe peleryny jakichś turystów. Dobra nasza – myślę i po chwili już stoimy na twardym gruncie szlaku starając się rozeznać w sytuacji i miejscu w którym się znaleźliśmy. Po krótkim marszu docieramy do czarnego szlaku i dalej spokojnie zaczynamy schodzić w kierunku Jagniątkowa. Niebawem odkrywamy miejsce w którym kiedyś wychodził zielony szlak. Tutaj wyraźny znak ostrzega o tym ze szlak jest zamknięty. Szkoda że z drugiej strony nie ma takiego samego… Bez przeszkód schodzimy w dół szerokim traktem .

Przesieka 037

CAM00144

Przesieka 040

 

 

Słoneczko przygrzewa i zrobiło się bardzo przyjemnie. W dobrych humorach wypełniając sobie czas rozmowami docieramy do Jagniątkowa i odbijamy żółtym szlakiem w kierunku Przesieki.  Wędrujemy przepiękna doliną Czerwienia. Nieco po godzinie siedemnastej meldujemy się na kwaterze i odpoczywamy komentując i omawiając przygody dzisiejszego dnia. Wychodzę spod prysznica gdy melduje się Luboniak z Darkiem. Mieszkają w namiocie w górnej części. Wpadają na grilka i reszta wieczoru upływa na zabawie i śmiechu. Aż mnie szczęki bolą … Niebo prawie bez chmurne zapowiada piękną pogodę na następny dzień.

 

 

Przesieka 1 Przesieka 042  Przesieka 035

CDN…

 

Fresh.

Przesieka 30.05.-02.06 cz 1.   Leave a comment

Przesieka 008

Przesieka 004Kolejny długi weekend postanawiamy z Pajęczakiem spędzić w górach na wędrówkach. Wyjeżdżamy w czwartek wczesnym rankiem i jeszcze przed południem meldujemy się w “Cichym Dworku” w Przesiece. Dawno to nie gościliśmy. Jeszcze za czasów jak w Przesiece organizowane były BikeMaratony. Gospodyni zdaje się pamiętać nas dobrze z tych czasów. Po naszym przyjeździe niestety zaczyna padać deszcz. Nie zrażeni tym faktem wdziewamy peleryny i wczesnym popołudniem ruszamy rozprostować nieco gnaty po okolicy. Odwiedzamy wodospad podgórnej chroniąc się przed deszczem pod wiatką i wspominamy czasy gdy z Luboniakiem zjeżdżaliśmy z tej skarpy na rowerach krótko przed jednym z BikeMaratonów. Zyskaliśmy w tedy niezłą przewagę nad tymi co nie znali tego miejsca i bali się zjeżdżać. Od wodospadu no Baru pod wesołym Misiem, gdzie kiedyś zapomnieliśmy zapłacić za pyszne golonki i właściciel ścigał nas na rowerze… Wspominamy tę przygodę opowiadając o niej właścicielowi , ale nie bardzo pamięta. Pewnie tysiące takich jak my przewinęło się już od tego czasu… Siedzimy z Pajęczakiem na ganku popijając piwko i wspominamy stare dobre czasy. Deszczyk popaduje raz mocniej raz słabiej ale nie zraża nas to zbytnio i snujemy się jeszcze jakiś czas po przesiece aby wreszcie  zlądować w naszej kwaterze. Do wieczora czas upływa nam na pogaduchach graniu na gitarach i leżeniu na wyrach. Jeszcze przed zmrokiem deszcz uspokaja się, a następnie całkiem przestaje padać i znów spacerujemy wzdłuż strumienia w dolnej części Przesieki w Dolinie Czerwienia. Znów deszcz i wieczorem siedzimy na pryczach i popychamy pierdy. Oby jutro pogoda troszkę bardziej była dla nas przychylna.

cdn.

Fresh

Wycieczka MTB po WPN’ie 04.05.2013   Leave a comment

IMG-20130504-00342

Pierwszy cieplejszy dzień tegorocznej “długiej majówki” postanowiliśmy spędzić z Luboniakiem w WPNie. Wzorem dawnych lat umawiamy się na leniwą jedenasta godzinę w celu uzgodnienia tempa obmyślenia trasy. Parę minut po dziesiątej ruszam od siebie i leniwie pokonuję dzielące nas 11 kilometrów. U Luboniaka melduję się grubo przed jedenasta i wygrzewam na ławeczce w pierwszych promykach słoneczka wyglądającego wreszcie leniwie zza zamglonego nieba. wycieczka MTB po WPNie 04.05.2013Szybko ustalamy marszrutę i ruszamy w trasę. Nad Warta do Puszczykowa, później na Pożegówkę i dalej po WPNie “w koło komina” .

Objeżdżamy “kociołek” zostawiając po prawej stronie jez. Góreckie . Później czarnym szlakiem wzdłuż jez. Dymaczewskiego. Na czarnym szlaku kilka sztywnych podjazdów i mocniejsze tempo jazdy skutecznie wpompowuje mi do krwi świeżą dawkę endorfin… Jest fajnie i nie za gorąco. Postanawiamy dalej pokulać troszkę asfaltami, szutrami i leśnymi duktami do Sowinek i przez Sowiniec zawrócić w kierunku Mosiny. Przebijamy się przez pola i zarośnięty las, poszukujemy przeprawy przez strumień, odnajdujemy mostek, a później stwierdzamy że jesteśmy na dobrze znanej nam drodze a skrót okazał się przygodowy… Przejeżdżając przez Sowiniec obok rezydencji pana Ś. Dobrze już odczuwam przejechany dystans. Nie mam już ochoty jechać w terenie. Mój tyłek odzwyczaił się od siodła i teraz odczuwam dyskomfort po tak długiej i momentami intensywnej jeździe. Powoli przejeżdżamy ścieżką rowerową obok Puszczykowa i dalej również ścieżką do Lubonia. Na wjeździe do Puszczykowa na skrzyżowaniu jadącego w Smarcie spotykam Filipa O. z którym wczoraj graliśmy w kości zamiast uprawiać rolkarstwo po mokrych asfaltach.  Z Luboniakiem rozstaje się przy przejeździe kolejowym w Luboniu i dalej równym tempem staram się spokojnie jechać do domu. Zahaczam po drodze o Łęgi dębińskie w poszukiwaniu znajomych z którymi ostatecznie umawiam się za dwie godziny na Rolowanie. Dojeżdżając do domu mam już na liczniku prawie 80 km. Po dwóch godzinach odpoczynku i zjedzeniu obiadu dobijam z Redanem jeszcze prawie 20km na rolkach i siedzimy potem na Łęgach popychając pierdy z Koleżankami. Wieczorkiem grillek i tak jakoś minął pierwszy ciepły dzień tegorocznej majówki.

 IMG-20130504-00344  IMG-20130504-00350

Na drugi dzień (niedziela) od rana świeci słoneczko. Pomimo że czuję efekt “pinokia” w nogach wybieram się na długo odkładany trening na Krzesinach z Redanem i Filipem. Ledwo daję radę się odpychać. Redan wyrywa a my z Filipem na spokojnie i popychamy “pierdy” o Smartach, Mercedesach, rolkach okularach i łożyskach … Cała majówka miała taka być…

IMG-20130505-00352

 

Fresh

Posted 5 Maj 2013 by freshmtb in Zdrowie i kondycja/ rekreacja

Tagged with , ,

Puchar wielkopolski Roll4life 01.05.2013–majówka na rolkach   Leave a comment

Puchar Roll4life 1 163

Puchar Roll4life 1 261Pierwsze zawody z cyklu Pucharu wielkopolski organizowanego przez klub Roll4life. Fajnie bo nasze, blisko i całkowicie dla zabawy… W gronie przyjaciół i znajomych oraz niektórych klientów najlepszego sklepu rolkarskiego w Wielkopolsce.  Roll4life było zarówno organizatorem, sponsorem jak i głównym uczestnikiem. Kilka minut po jedenastej docieramy do lodowiska iglo Park  w Suchym Lesie, gdzie miały odbyć się zawody. Rozegraliśmy kilka konkurencji w dwóch kategoriach – Speed oraz Wielobój. W skład kategorii Speed wchodziły biegi sprinterskie na dwa okrążenia oraz wyścigi trójek na 5 okrążeń i wyścig na eliminacje na 30 okrążeń.  Aby wziąć udział w wieloboju, oprócz wyścigów speedowych zawodnicy musieli zmagać się jeszcze z konkurencjami takimi jak speed slalom, jazda pod tyczką oraz jazda indywidualna tyłem na czas. Cztery ogromne pizzę zwieńczyły wysiłek ścigaczy i Freestylowców. Świetny dzień, świetna zabawa, doskonałe miejsce i doborowa kompania zawodników.  Pasia wylosowała nagrodę pocieszenia którą był komplet nowiusieńkich kółek do jej rolek. Teraz pora na omawianie błędów organizatorskich, podsumowania, refleksje nad niedoskonałościami naszej organizacji. Niebawem kolejna odsłona Pucharu ROLL4LIFE

Puchar Roll4life 1 333      Puchar Roll4life 1 218

Puchar Roll4life 1 147     Puchar Roll4life 1 346

Puchar Roll4life 1 342

Pozdrawiam

Fresh