Bieszczady 2013 cz. 7 …ostatnia   Leave a comment

bieszczady 2013 cz 4 225

Noc jest ciepła i rankiem o dziwo stwierdzam, ze poszycie namiotu jest całkiem suche. Lekki wiejący tej nocy wietrzyk osuszył osiadająca rosę. Wstaje kilka minut przed siódmą i pełen nadziei na dobry słoneczny dzień budzę Pasię. Ponieważ ranek jest aż tak dobrze zapowiadający się , postanawiamy zmodyfikować pierwotne plany, które przewidywały lajtowy dzień w Wołosatem. Zaatakujemy Halicz i Tarnicę z Wołosatego. Podjeżdżamy pod Hotelik Pod Tarnicą  i ZOONK…. Zamknięte. Hotelik w likwidacji… Na parkingu dowiaduję się że ma być zrównany z ziemia bo się już rozlatywał. Szkoda, bo w tej sytuacji nie mamy gdzie spać… Ruszamy wąską “asfaltówką” w kierunku przełęczy Bukowskiej (1110 m.n.p.m.). W połowie podejścia wyprzedzamy trójkę turystów w tym (jak się później okazało 4 letnią) Olę, która dzielnie maszerowała w kierunku przełęczy Bukowskiej. Na przełęczy doganiamy również grupę turystów, która gnała przed nami ostro do przodu. Pod wiatką odpoczywamy chwilę, czekając aż hałaśliwa zgraja pójdzie dalej. Siedząc tak chwilę w ciszy, postanawiamy wspinać się dalej. Już po kilkudziesięciu metrach naszym oczom objawiają się przepiękne widoki, które towarzyszyć nam będą jeszcze przez kilka godzin.bieszczady 2013 cz 4 224 Przepiękna Płonina Bukowska rozpościerająca się częściowo na granicy Polsko-Ukraińskiej. Wchodzimy na Rozsypaniec (1280 m.n.p.m.) i Halicz (1333 m.n.p.m), na którym łapiemy chwilę oddechu i podziwiamy przepiękne widoki. Wieje silny. porywisty, zimny wiatr. Ruszamy dalej w drogę, by pod Kopą Bukowską Spocząć w bujnych trawach połoniny i odpocząć przed dalszą drogą. W tym czasie po raz kolejny wyprzedza nas cztero letnia Ola z rodzicami. Tupie na ciągle podskakujących nóżkach z uśmiechem na twarzy. Leżąc tak prawie godzinę w trawce ładujemy nasze “akumulatorki”. Ruszamy dalej stokówką, pod Kopą Bukowską, do Przełęczy Goprowskiej. Na jednej ze skałek pod Kopą Bukowską, zauważamy małe zgromadzenie, przy małym krzyżu – pewnie upamiętniającym czyjąś śmierć. Podchodzimy bliżej, pstrykam parę fotek i pozostawiamy modlących się w spokoju. przed samą Przełęczą Goprowską, doganiamy małą Olę z rodzicami, która cięgle wesoło tupie naprzód. Szybko wspinamy się na Przełęcz pod Tarnicą i rozpoczynamy zejście w kierunku Wołosatego, chroniąc się przed porywistym wiatrem. W kilkanaście minut docieramy do wiatki BdPN i urządzamy planowany postój na obiadek. I znów hałastra rozwrzeszczanych bachorów zakłóca nasz odpoczynek. Wcinamy liofilizowany, mięsny kociołek i odpoczywamy prawie godzinkę. W między czasie znów przegania nas cztero letnia Ola z Okocimia, wraz z rodzicami. Niesamowite ile energii drzemie w tym małym ciałku… Do Wołosatego docieramy nieco po 17. postanawiamy wrócić do Smolnika, aby tam zakończyć naszą Bieszczadzką przygodę. Prognozy meteorologiczne, na następny dzień nie są korzystne, zatem wydaje się to być najlepszą z opcji. W Smolniku zakładamy obóz i po dwudziestej jesteśmy już w  w śpiworkach, wpadając w objęcia Morfeusza.

bieszczady 2013 cz 4 233bieszczady 2013 cz 4 234bieszczady 2013 cz 4 236bieszczady 2013 cz 4 240bieszczady 2013 cz 4 244ukryte

 

To właściwie koniec naszej Bieszczadzkiej przygody. Następny dzień chronimy się przed deszczem w Zagrodowej Pijalni, obrabiając zdjęcia i pisząc relacje na bloga. We wtorek wychodzi słoneczko. suszymy namioty i sprzęt obozowy i pakujemy się do wyjazdu. Upajamy się ciszą i spokojem, gdyż wszyscy goście Zagrody dawno już wyjechali. Teraz Smolnik jest taki, jaki pamiętam z ostatnich lat. Następnego dnia planujemy ruszyć w drogę, zatrzymując się na jeden dzień w Krakowie.

the End

 

Fresh

Posted 25 sierpnia 2013 by freshmtb in Podróże

Tagged with ,

Dodaj komentarz